Lublin. Dziś rano na ul. Zemborzyckiej z cysterny przewożącej odczynniki chemiczne wylało się 100 litrów żrącego kwasu.
- Na szczęście kierowca zachował się bardzo przytomnie i natychmiast zjechał ciężarówką na parking obok toru kartingowego - mówi st. kpt. Michał Badach, rzecznik lubelskiej straży pożarnej.
Załadowane przez: Dziennik Wschodni
Na miejsce od razu przyjechały dwa wozy, a chwilę później pluton ratownictwa chemicznego. - Mamy doświadczenie sprzed tygodnia, kiedy w Urzędowie z cysterny wyciekło tysiąc litrów kwasu azotowego, że do takich akcji potrzeba natychmiast dużo specjalistycznego sprzętu - wyjaśnia mł. bryg. Krzysztof Zybura, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Lublinie.
- Od razu ubraliśmy specjalne kombinezony, butle z powietrzem i przystąpiliśmy do akcji - opowiada st. asp. Tomasz Ciseł, jeden z pierwszych na miejscu. - Kwas, który się wylał, zneutralizowaliśmy wapnem i sodą. A ten, który pozostał w pojemniku, przepompowaliśmy do innego.
Całą akcja trwała kilkadziesiąt minut. - Na szczęście nie doszło do żadnego poważnego skażenia - podkreśla Badach. - Tym bardziej, że kwas jest bardzo niebezpieczną substancją, wchodzącą w silne reakcje zwłaszcza z wodą. Dobrze więc, że do wycieku nie doszło w żadnym z osiedli czy w centrum miasta.
Kierowca ciężarówki trafił na obserwację do szpitala. Nic mu się nie stało. (MB)